To jedna z tajemnic starego Rzgowa, której dotąd nie udało się wyjaśnić. Mowa o cmentarzu cholerycznym powstałym w XIX stuleciu daleko od ów czesnego centrum osady. Prawdopodobnie epidemia cholery, zbierająca tragiczne żniwo nie tylko na ziemiach polskich, sprawiła, że wystraszeni rzgowianie nie myśleli o odnotowaniu ofiar, stąd pustka w księgach parafialnych i trudność w ocenie powstałych strat. Dlatego dotąd nie udało się ustalić, kiedy powstał i ile osób pochowano w ziemi. Z wielu ówczesnych źródeł dotyczących różnych miejscowości wynika, że zaraza powracała wielokrotnie, nie wykluczone, że tak było również w Rzgowie i na tutejszym cmentarzu spoczywają ofiary epidemii z różnych lat. Być może to tragiczne zjawisko tak spowszechniało, że nie odnotowywano ofiar spośród mieszkańców grodu nad Nerem.

Janusz Bloch pochodzący ze Rzgowa, ale od lat mieszkający w Łodzi, bada rzgowskie księgi parafialne, szukając jakiegokolwiek tropu naprowadzającego na informacje o wspomnianym cmentarzu. Analizując wspomniane księgi, dokonał skrupulatnych obliczeń zmarłych i urodzonych w XIX wieku w grodzie nad Nerem, co pozwala ustalić daty grasującej epidemii. W latach trzydziestych XIX wieku na ogół szybko rosła liczba mieszkańców, bo rodziło się więcej osób niż umierało. W 1832 roku na świat przyszło 116 dzieci, zaś zmarło 99 osób, a pięć lat później urodziło się prawie dwukrotnie więcej niż zmarło. Ta korzystna tendencja widoczna była również np. w 1840 roku i znacznie różniła się od sytuacji współczesnej, gdy więcej ludzi umiera niż przychodzi na świat.

W kolejnej dekadzie w Rzgowie zwykle było podobnie jak wcześniej, ale w 1848 roku Janusz Bloch dostrzegł zmianę – urodziło się 103 nowych mieszkańców, a odeszło z tego świata 173. Ten gwałtowny wzrost liczby zgonów widoczny jest również w 1852 roku, gdy odnotowano 123 narodziny i 168 zgonów, podobna tendencja była dwa lata później – 95 urodzeń i 133 zgony i w 1855 roku, gdy urodziło się tylko 71 rzgowian, a zmarło prawie dwukrotnie więcej, bo aż 134. W latach sześćdziesiątych sytuacja się uspokoiła, nie było masowych zgonów i znów rodziło się więcej dzieci niż umierało rzgowian, a nawet urodzin było prawie dwukrotnie więcej niż zgonów. Taka sytuacja zaistniała w 1865 roku, gdy odnotowano 201 narodzin i 111 zgonów. Podobny trend był w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XIX wieku, gdyż na ziemiach polskich dzięki postępom medycyny i higieny radykalnie zmniejszyła się skala problemu. W miastach przybyło medyków, w guberni piotrkowskiej, w skład której wchodził m.in. Rzgów i pobliska Łódź, było już 57 lekarzy, 142 felczerów, 50 akuszerek i 29 aptek. Wykształceni medycy, mający często na koncie studia w innych krajach znali doskonale przyczyny cholery i potrafili z nią walczyć. Wskazywali na potrzebę poprawy higieny w miastach, choć w praktyce realizacja ich zaleceń napotykała na wiele przeszkód, gdyż np. brakowało pieniędzy na budowę wodociągów i kanalizacji. O tych zdobyczach cywilizacyjnych w niewielkim Rzgowie nie było mowy…

Jakie wnioski wynikają z badań prowadzonych przez J. Blocha? Jak się okazuje, najwięcej ofiar cholery było w latach: 1852, 1854 i 1855. Podobnie było w innych rejonach Królestwa Polskiego. Można zatem przypuszczać, że rzgowski cmentarz pochodzi z tych lat. Ile ofiar epidemii spoczywa w tej nietypowej rzgowskiej nekropolii? Minimum ok. 150-200 osób.

I na zakończenie jeszcze jedna kwestia: turyści coraz częściej odwiedzają rzgowski cmentarz choleryczny. Niestety, nie został on dotąd uporządkowany i oznakowany. Warto zapewne przywrócić to miejsce historii Rzgowa, tym bardziej, że epidemie, jak choćby ta ostatnia, dają o sobie znać…

Na zdjęciach: Cmentarze choleryczne upamiętnione w kraju, m.in. w Warszawie i rzgowski kopiec przy ul. Księżycowej…

Ryszard Poradowski