Rzgowska radna Ewa Tyll to nie tylko sportsmenka z sukcesami na koncie, ale i niespokojna dusza tęskniąca bezustannie za przygodą oraz nietypowymi przeżyciami. Długo by można pisać na ten temat. Zacząłem ją obserwować wówczas, gdy jeszcze była łuczniczką Kilkanaście lat temu z powodów zdrowotnych rozstała się jednak z tym sportem, zdobywając wcześniej brązowy medal na mistrzostwach świata, a także zajmując II miejsce w Pucharze Europy w Gruzji. Jednak sport nadal pozostał jej bliski, czemu daje wyraz m.in. działając w samorządzie i uczestnicząc w turniejach w siatkonogę.
Ostatnio Ewa Tyll zajęła się treningami młodej Norweżki. Poprosiliśmy rzgowiankę o garść informacji na ten temat.
– 6 lat temu założyłam swoją firmę „Football Master” w ramach której prowadziłam m.in. Piłkarskie Treningi Indywidualne. Choć działalność na jakiś czas zawiesiłam, strona i fanpage dalej istnieją w internecie. 2 miesiące temu zadzwoni pan Bartosz, od 12 lat mieszkający w Norwegii), i powiedział, że znalazł mnie w internecie, że ma 11-letnią córkę, która trenuje piłkę, jest na testach do reprezentacji okręgu (późniejszej selekcji do Kadry Narodowej Norwegii) i chciałby ją przysłać do mnie na treningi indywidualne, aby się doszkoliła – opowiada pani Ewa.
Pomyślała wówczas, że to szalony pomysł, a że takie lubi, bez wahania wyraziła zgodę. Tak naprawdę początkowo myślała, że to pewnie konkurencja albo ktoś znajomy robi sobie z niej żarty, ale sprawdziłam numer i faktycznie był norweski.
– Mia pierwszy raz przyleciała do Polski na początku marca, na niecały tydzień. Wówczas były u niej ferie. Trenowałyśmy codziennie. Zarówno Mii jak i jej rodzicom spodobała się współpraca ze mną i już w planach był kolejny przylot – w kwietniu przed świętami. Tym razem Mia przyleciała sama. Ile ona ma w sobie odwagi i determinacji!
Mia jest bardzo pracowita i ambitna, pani Ewa mówi, że bardzo dobrze się z nią trenuje. W planach są kolejne spotkania. Rzgowianka jest trochę zaskoczona tym tempem, bo wygląda na to, że niedługo poleci do Norwegii i tam poprowadzi treningi. – To by było dla mnie świetne doświadczenie, wyzwanie i przygoda zarazem. No i mogłabym poznać w całości i w realu tę szaloną sportową rodzinkę.
Jak się okazuje, w tej rodzinie każdy uprawia inną dyscyplinę sportu, niektórzy nawet po dwie – piłka nożna, szachy, taekwondo, piłka ręczna. Pan Bartosz to triathlonista, a mama Ania – jest psychologiem, także solidna kadra.
R.Poradowski