Na przestrzeni wieków różne losy spotykają narody, miasta czy regiony. Wskutek nieprzewidzianych okoliczności historyczno-politycznych jedne marnieją i upadają, inne rosną w niebagatelnym tempie. Z tej ostatniej okoliczności skorzystała nieoczekiwanie dla siebie Łódź. Z feudalnego, podupadłego miasteczka stała się wielokulturowym i gigantycznym ośrodkiem gospodarczym w ciągu zaledwie 50 lat. Wiele podłódzkich miejscowości poszło jej śladem, np.: Pabianice, Aleksandrów, Konstantynów czy Tomaszów Mazowiecki.

A Rzgów? Nie wiadomo do końca za jaką przewinę został pozbawiony praw miejskich. Zabiegowi temu musiała towarzyszyć ogólna apatia mieszkańców. Dlatego też niechętna i śladowa była migracja ludności do włókienniczego molocha. Osada żyła własnym spokojnym, żeby nie powiedzieć sennym rytmem. 

Ale pod koniec XIX. w coś zaczęło się zmieniać. Społeczność rzgowską zasiliło kilka nowych rodzin przybyłych na przestrzeni dwudziestu lat, to jest od ostatniej dekady XIX w. do czasu wybuchu I wojny światowej Były to rodziny: Lukasów, Kellerów, Stachowiczów i Chrabelskich. Dwie pierwsze dobrze usytuowane w przemysłowej Łodzi, a jednak postawiły na małą osadę. Może uwierał je wielki kapitał miasta i ta bezkompromisowa konkurencja?

Przybysze w całości stanowili ludzi światłych, wykształconych i z doświadczeniem w prowadzeniu własnej działalności gospodarczej. Szybko włączyli się w życie osady i nadali jej szybsze tempo. Zakładali piekarnie, produkowali tekstylia, powstawały sklepy wielobranżowe itp. Ale jednocześnie uruchamiali i nadawali ton szeroko pojętej działalności społeczno-kulturalnej. Inicjowali czytelnictwo wśród mieszkańców, tworząc lokalne czytelnie. Aktywnie wspierali sprawność fizyczną młodzieży. Współtworzyli powstanie Ochotniczej Straży Pożarnej oraz powołali kobiecy oddział tzw. Samarytanek. Jednocześnie dawali dobry przykład w prowadzeniu akcji charytatywnych w ramach szeroko pojętej solidarności społecznej. Wielką uwagę przywiązywali do kształcenia swoich dzieci, które z czasem stały się rzgowską awangardą i tworzyły z miejscową elitą lokalną inteligencję.

Rzgów wiele tym nowym rodzinom zawdzięcza. Nie wszystkie z różnych powodów przetrwały do obecnych czasów. Ale wszystkie odcisnęły ważne ślady na życiu społeczności w określonym czasie. A skąd i kiedy przybyły do Rzgowa? O tym już niedługo…

Quaero

Fot: Zdjęcie rodzinne Chrabelskich wykonane w 1930 r. na podwórzu domu przy ul. Tuszyńskiej 6. Stoją od lewej: Stanisław – najstarszy z rodzeństwa, ochotnik podczas wojny 1920 r., późniejszy zasłużony architekt Warszawy, Kazimierz – najmłodszy z rodzeństwa, Klemens – późniejszy solista Opery Śląskiej w Bytomiu (bas), Janek – rolnik, Feliks – podchorąży w Dęblińskiej Szkole Orląt, zginął w wypadku lotniczym w 1930 r. Siedzą: Maria Chrabelska z d. Salska, Franciszek, Maria – – długoletni pracownik przemysłu włókienniczego. Zdjęcie ze zbioru Tomasza Chrabelskiego, syna Kazimierza.