Odeszła niespodziewanie dwa lata temu, 13 listopada 2020 roku. Przegrała walkę z koronawirusem. Choć nie była rodowitą rzgowianką, bo pochodziła ze Starachowic, gdzie przyszła na świat w 1958 roku – gród nad Nerem stał się jej „małą ojczyzną”. Do dziś nie wszyscy wiedzą o jej zasługach dla Rzgowa, a były one znaczące i z pewnością miały wpływ na rozwój miasta.

Studia ekonomiczne kończyła w Radomiu, tam też poznała swojego przyszłego męża, wówczas studenta Włodzimierza Kaczmarka. To za jego sprawą znalazła się w Rzgowie i 22 października 1981 roku zaczęła pracować w GS.

Jak wspominała po latach, początkowo trudno jej było odnaleźć się w Rzgowie, który był niewielką senną i niedoinwestowana osadą. Na szczęście GS należała do znaczących firm, w której zaopatrywało się wielu rolników i ogrodników. Spółdzielnia posiadała sporo terenów w samym Rzgowie, na których znajdowały się m.in. składy węgla i materiałów budowlanych, ale na wsiach sklepów było raczej niewiele.

Wszystko nabrało przyspieszenia na początku lat dziewięćdziesiątych, gdy w Rzgowie pojawił się Antoni Ptak. A. Kaczmarek w 1990 roku objęła obowiązki wiceprezesa GS, a w styczniu 2004 roku – prezesa. Spółdzielnia najlepsze lata miała jednak już za sobą, bo przeobrażenia w gospodarce kraju nie sprzyjały takim firmom jak ta rzgowska. Znający realia tamtej epoki mówią wprost: transformacja okazała się zabójcza. Prywatny handel zepchnął na margines sklepiki GS, zniknęły rozdzielniki, pojawiły się wielkopowierzchniowe markety zagraniczne, którym stworzono lepsze warunki niż tym rodzimym spółdzielczym. W tych marketach można było kupić wszystko – bez kolejek, rozdzielników. Pani Anna ubolewała z tego powodu, że spółdzielnia przestała się liczyć na rynku, ale przecież nic na to nie mogła poradzić.

Na szczęście już w końcu lat osiemdziesiątych ruszyły korzystne zmiany także w samym Rzgowie. Włączyła się do nich również GS. To wówczas za sprawą A. Kaczmarek spółdzielnia odstąpiła gminie 7500 m kw. swojego terenu, na którym z czasem powstała hala sportowa GOSTiR. Dla wsparcia inwestycji GS podarowała dodatkowo w 2000 roku prawie 2800 m kw. bazy handlowej.

Mało kto dziś pamięta, że gdy rodziło się Centrum Handlowe „Ptak”, na tym terenie GS planowała wznieść wielką piekarnię. Dzięki A. Kaczmarek plany zmieniono i A. Ptak mógł budować hale handlowe. To były jej odważne i znaczące decyzje. Czy ich żałowała? Nie, uważała, że stwarzają wielką szansę dla Rzgowa i jego mieszkańców. Podchodziła do tych spraw ze zrozumieniem i niezwykle uczciwie. Tak widocznie rozumiała swój wkład w rozwój Rzgowa, tak spłacała swoisty dług miastu, które przed laty przyjęło ją życzliwie.

Gdy przed laty rozmawiała z dziennikarzem o rozwoju Rzgowa, nie ukrywała żalu, że GS wyczerpała swoje możliwości, ale z drugiej strony patrząc cieszyła się z rozkwitu grodu nad Nerem, który w 2006 roku znów stał się miastem i rozwija się w tempie, którego może pozazdrości wiele miejscowości w Polsce.  I tylko gdzieś tam w zanadrzu tkwiła odrobina żalu, że po prawie 40 latach pracy w jednej i tej samej firmie, nie dano jej szansy podziękowania i eleganckiego pożegnania z ludźmi. Nie chciała o tym mówić głośno, wolała rozmawiać o Rzgowie, swoich dwóch córkach Monice i Małgosi oraz wnuczętach – Krystianie i Nadii.

Gdy latem zobaczyłem ją z mężem Włodzimierzem w rzgowskim parku, nie wiedziałem, że było to ostatnie spotkanie z panią Anną. W listopadzie, w czasie szalejącej pandemii, odeszła niespodziewanie…

Fot.: to zdjęcie wykonano w 2014 roku, podczas jednej z sesji Rady Miejskiej w Rzgowie. A. Kaczmarek chętnie uczestniczyła w życiu miasta i gminy

R.Poradowski