Kolejna bolesna rocznica przypomina nam ofiary Katynia. Niedawno mł. asp. Magdalena Oleś z Komisariatu Policji w Rzgowie odebrała Medal „Pro Patria” przyznany przez prezydenta RP oraz szefa Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych na wniosek prezesa Stowarzyszenia „Rodzina Policyjna 1939”. Magdalena Oleś jest wnuczką przedwojennego policjanta z Łodzi Władysława Jarosa, który został zamordowany przez Rosjan w 1940 roku. Jak podkreślił wicewojewoda łódzki Karol Młynarczyk, kultywowanie pamięci o bohaterach okresu międzywojennego, którzy oddali swoje życie podczas II wojny światowej, zasługuje na szacunek i pamięć.
Kim był pradziadek M. Oleś? Urodził się w Łodzi 21 lipca 1902 roku. Po ukończeniu służby wojskowej w sierpniu 1925 roku wstąpił do Policji Państwowej, służąc m.in. w Komendzie Rezerwy Konnej i Pieszej, a przed samą wojną – w VI Komisariacie PP. Mieszkał przy dzisiejszej ulicy Przybyszewskiego w Łodzi, a po ślubie – na os. Mireckiego. O jego pracy zawodowej wiemy niewiele, za to przetrwało sporo informacji o jego sukcesach sportowych. Jak pisze Julian Jaroszewski w artykule o ruchu sportowym w PP w latach 1919-1939, post. W Jaros w 1927 r. okazał się najlepszy w biegu na 100, 200 i 400 m, a także w skokach w dal. W następnym roku także w zawodach wojewódzkich zwyciężył w biegu na 200 m i w skoku w dal.
Tuż przed wybuchem wojny W. Jaros wraz z rodziną ewakuował się na wschód, zgodnie z zaleceniami władz państwowych. Prawdopodobnie dostał się do niewoli sowieckiej, zaś jego żona z dwójką synów: Jerzym i Tadeuszem powróciła do Łodzi, gdzie zastali mieszkanie splądrowane. W lutym 1940 roku do żony dotarła kartka pocztowa od męża nadana w obozie w Ostaszkowie. Była to jedyna taka korespondencja od W. Jarosa. Rodzina przez lata poszukiwała jakiegokolwiek śladu po W Jarosie, lecz przez długi okres nie przynosiło to żadnych rezultatów. Dopiero w latach osiemdziesiątych okazało się, że łodzianin prawdopodobnie zamordowany został w Kalininie, a jego zwłoki pogrzebano w dołach śmierci w Miednoje.
Magdalena Oleś dopiero po latach zaczęła interesować się bliżej swoim pradziadkiem, ofiarą zbrodni sowieckiej. Nie żyją już obydwaj synowie W. Jarosa. Jeden z nich – Jerzy miał 3 synów, m.in. Piotra, to właśnie jego córką jest pani Magdalena. W poszukiwaniach informacji na temat W. Jarosa pomagał rzgowskiej policjantce m.in. Jarosław Olbrychowski z łódzkiej „Rodziny Policyjnej 1939 r.”
W grobach Katynia, Miednoje i Charkowa spoczywa ok. 6 tys. polskich policjantów, czyli ok. 25 proc. stanu liczebnego zawodowych funkcjonariuszy PP z okresu tuż przed wybuchem II wojny światowej. W listopadzie 1939 r. wielu policjantów przewieziono do zabudowań poklasztornych monasteru Niłowa Pustyń, mieszczącego się na wyspie Stołbnyj, na jeziorze Seliger. W kwietniu 1940 r. było tu 6570 jeńców. Wkrótce rozpoczęły się egzekucje w piwnicy siedziby Zarządu Obwodowego NKWD w Kalininie, gdzie strzałem w tył głowy pozbawiano Polaków życia. Zwłoki samochodami przewożono do odległej o 32 km miejscowości Miednoje, gdzie grzebano w zbiorowych anonimowych mogiłach.
Na zdjęciach m.in. ostatnia kartka W. Jarosa przesłana z Rosji
R.Poradowski