Na rzgowskim cmentarzu, na jednej z rodzinnych mogił znajduje się nietypowa skromna kamienna tabliczka. Informuje o tragicznej śmierci w 2003 roku himalaisty Jana Krzysztofa Liszewskiego. Prawdopodobnie odpadł od ściany podczas wspinaczki na Mount Everest. Jego ciało pozostało na zawsze na lodowcu Rongbuk w Himalajach.

Urodził się w 1948 roku. Był z wykształcenia inżynierem geodetą zakochanym w górach. Wspinał się w Tatrach, Alpach, w Afryce i Pamirze. Na wyprawy zarabiał robotami wysokościowymi. Chciał wejść na najwyższą górę globu Mount Everest (8850 m) od strony tybetańskiej. Wcześniej na szczycie stanęły 2 Polki i 11 Polaków, a 7 rodaków poniosło śmierć. Siódmym był właśnie Liszewski. Łodzianin wyprawę wykupił przez agencję turystyczną w stolicy Nepalu.

To był rok wielu wypraw. Świętowano ćwierćwiecze słynnego zdobycia Everestu przez Edmunda Hillary’ego i Szerpę Tenzinga Norgaya. Liszewski chciał pobić kilka rekordów. Marzył o samotnym pokonaniu słynnej góry, do tego bez tlenu. P. Pustelnik wspominał, że dobrze czuł się na dużych wysokościach. Krzysztof Wielicki, który znał go dobrze mówił: „Spokojny, małomówny, nie błyszczał w towarzystwie. Za to w górach potrafił zdziałać wiele – miał na swoim koncie zimowe przejście Filara Mięguszowieckiego Szczytu ze ścianą czołową, drogę Bonnatiego na Grand Capucin, trudne drogi na igłach Chamonix oraz nową drogę na górę Kenya. Świetny wspinacz”.

Działał w Łódzkim Klubie Wysokogórskim. Z bazy wyszedł 19 maja, podobno widziano go jeszcze 3 dni później, gdy wspinał się powoli we mgle. Z Amerykaninem Adrianem Nature doszli na wysokość 7 tys. metrów i tam się rozdzielili. Warunki atmosferyczne były bardzo trudne, Amerykanin wrócił do obozu. Nikt nie wie, jak zginął Polak. Pewne jest natomiast, że spadł w przepaść.

Zwłoki widoczne były z Przełęczy Północnej, z wysokości 7066 m, na lodowcu Rongbuk. Jak przypuszczał Piotr Pustelnik, znany łódzki himalaista, Liszewski prawdopodobnie spadł z wysokości 7900 m. Był w drodze na szczyt. Mimo złej pogody poszedł solo do góry. To była jego kolejna próba wejścia na szczyt, najwyżej doszedł do wysokości 8650 m.

Ryszard Poradowski