Pochodził z Francji, zmarł przed 1420 rokiem, ale ani data urodzin, ani zgonu nie jest pewna. Był synem rządcy w Montpellier. Gdy miał zaledwie 19 lat, cały majątek rodziców sprzedał i rozdał ubogim. We Włoszech zastała go zaraza, więc w jednym z miasteczek spędził 3 lata, opiekując się chorymi. To wówczas miał dokonać cudownych ozdrowień. Gdy wracał do Francji,, zaraził się dżumą, by nie narażać na chorobę innych – skrył się w lesie. Miał go wytropić pies, który potem przynosił mu jedzenie. Jak mówią różne przekazy, cudownie ozdrowiał, ale na granicy wzięto go za szpiega i osadzono w więzieniu, gdzie zmarł.
Przez kilka wieków w całej Europie rozpowszechnił się kult św. Rocha, w Polsce czczono go już w XV w. Jest patronem wielu miast, m.in. we Włoszech, ale i w Polsce (Kazimierza Wielka, Sokołów Podlaski), a także aptekarzy, lekarzy, ogrodników, rolników i szpitali , a nawet brukarzy i więźniów. W naszym kraju modlono się do niego o pomoc głównie w czasach zarazy. O jego wstawiennictwo wierni proszą także dziś. Jeden z bocznych ołtarzy w rzgowskiej XVII-wiecznej świątyni poświęcony jest właśnie temu patronowi.
– Chciałbym, aby w tak trudnym roku jak obecny, naznaczonym pandemią koronawirusa, nasi parafianie odnowili boczny ołtarz tego patrona znajdujący się w rzgowskim kościele – mówi proboszcz parafii ks. Krzysztof Florczak. – Ołtarz ten jest w złym stanie i wymaga remontu oraz konserwacji. Byłoby to wotum wiernych w czasach pandemii.
Na zdjęciu: wnętrze rzgowskiego kościoła z obrazem św. Rocha ( z lewej strony)
R.Poradowski




