Wielu mieszkańców naszego regionu uważa, że odpady niebezpieczne powstają w zakładach przemysłowych, a że takowych właściwie nie ma w rzgowskiej gminie, więc i odpadów niebezpiecznych próżno szukać. To błędny pogląd, bo prawdą jest, że takie odpady powstają w fabrykach i w zakładach usługowych, ale wytwarzamy je także w… gospodarstwach domowych, w służbie zdrowia czy obiektach administracyjnych. Niebezpieczne odpady, np. w postaci przeterminowanych środków ochrony roślin trafiają poza teren gminy, bo w niej nie ma specjalnych składowisk takich odpadów czy mogilnika.
Choć zużyty sprzęt RTV i AGD, baterie, opony pojazdów czy odpady z rozbiórek i budowy powinny trafić na specjalne składowisko, niejednokrotnie wywożone są do przydrożnych rowów czy lasów. To niebezpieczny proceder, bo w wielu urządzeniach znajdują się niebezpieczne związki chemiczne, które trafiają do gleby, a często wchodzą w niekontrolowane reakcje chemiczne, które mogą być niebezpieczne nie tylko dla ludzi, ale i zwierząt. A przecież sporo odpadów, np. baterie czy akumulatory, można bez problemu oddać w sklepach, podobnie jest ze starymi lodówkami. Także azbest znajdujący się wciąż w dużej ilości w gminie (głównie pokrycia dachowe) odbierany jest przez wyspecjalizowane firmy, co nie obciąża w żaden sposób mieszkańców. W przypadku azbestu niezbędne jest tylko poinformowanie o nim urzędników magistratu.
„Dzikie wysypiska” to dziś problem nie tylko Rzgowa. Pod osłona nocy sporo różnych odpadów, także tych niebezpiecznych, trafia także na pola. Jeśli nie uda się ustalić osoby w ten sposób pozbywającej się odpadów, obowiązek ich usunięcia spoczywa na gminie, czyli nas wszystkich. To na ogół kosztowne operacje, za które płacą wszyscy podatnicy. Na szczęście nie tylko leśnicy stosują specjalne ukryte kamery, które rejestrują wywożenie odpadów do lasu. W Nadleśnictwie Kolumna wielu amatorów nielegalnego pozbywania się odpadów zapłaciło za to wysoką cenę…
Ryszard Poradowski




