Rzgowski cmentarz parafialny zapełnia się w szybkim tempie. Proboszcz tutejszej parafii już od dłuższego czasu myśli o powiększeniu nekropolii. Jest to możliwe, ale wymagać będzie sporych wydatków. Czy można ich uniknąć? Raczej nie, choć wyjściem praktykowanym jest grzebanie zwłok w grobach rodzinnych oraz kremacja. Ta ostatnia z trudem  dociera do naszej świadomości, ale faktem jest, że z roku na rok przybywa spopieleń zmarłych. Szacuje się, że w Polsce kremuje się ok. 30-40 proc. zmarłych, podczas gdy w Japonii – blisko 100 proc, Szwajcarii – ok. 88, Wielkiej Brytanii – 80, Czechach – 79 i Kanadzie – 73.

Także na rzgowskim cmentarzu przybywa pochówków urnowych. Zwłoki najczęściej spopielane są w jednym z krematoriów łódzkich i dowożone do kaplicy. Zgodnie z naszym prawem nie wolno prochów rozsypywać ani zabierać do domu, muszą być złożone w ziemi lub kolumbarium. Tego ostatniego jeszcze nie ma w Rzgowie, ale prawdopodobnie w przyszłości sytuacja wymusi zbudowanie takiego obiektu tym bardziej, że wielu mieszkańców gminy, także z innych parafii (np. Starowej Góry), chce być pogrzebanych w tym mieście.

Istniejąca od ponad dwóch stuleci rzgowska nekropolia przyjmuje kolejne pokolenia mieszkańców. W przeciwieństwie do wielu miast w kraju udało się tu uniknąć konfliktów i wstrząsów, u których podłoża leżą zwykle finanse i sprawy organizacyjne. Powstała przed laty kaplica cmentarna, po niedawnym remoncie spełnia oczekiwania mieszkańców odprowadzających na wieczny odpoczynek swoich najbliższych. Jeśli w przyszłości cmentarz zostanie powiększony, z powodzeniem  będzie służył jako miejsce spoczynku przez kolejne dziesięciolecia.

R.Poradowski