To, co wydarzyło się 40 lat temu, dla mieszkanki Starowej Góry Beaty M. Duchnicz, wówczas Beaty Zajączkowskiej, było czymś niezwyczajnym. W wyborach wojewódzkich Miss Polonia Ziemi Łódzkiej odniosła życiowy sukces, bo dostała się do ogólnopolskiego finału. Spadło to na nią niespodziewanie. Dziś mówi o tchórzostwie, bo ostatecznie nie zjawiła się w stolicy. Z tego powodu ma do siebie żal. „W tamtych czasach popularność mnie przerosła. Ogólnie miałam mętlik w głowie” – wspomina po latach.
Jak to się stało, że zdecydowała się na udział w konkursie Miss Polonia w 1985 roku? Zgłosiła się sama, bo chciała poznać kulisy takiej imprezy. Na finał się spóźniła, była ostatnia, ale miała sporo szczęścia, bo znalazła się w finałowej piątce i jako tzw. Miss Tytularna otrzymała przepustkę do finału ogólnopolskiego, ale nie zdecydowała się na wyjazd do stolicy, bo w tamtych czasach wyborom towarzyszyło sporo kontrowersji, a ponadto nie miała bodźca, by sprostać tak wielkiemu wyzwaniu. Już sukces na szczeblu wojewódzkim był dla niej wielkim zaskoczeniem, popularność i rozpoznawalność były czymś nowym. Jak wspomina po latach, to był piękny czas dla młodej dziewczyny, poznała kulisy imprezy, ale i sporo ludzi. Do dziś pamięta Bal Prasy, który odbył się po wyborach w nieistniejącym już Hotelu „Centrum”.
Sukces dziewczyny ze Starowej Góry przyniósł też wywiady w telewizji i artykuły w gazetach. „Po latach znów wróciłam do prasy. Jakimś trafem ku mojemu zaskoczeniu odbyło się to dość szybko. Miałam zastępstwo na miesiąc i tak zostałam do dziś. Z wrażliwej, nieśmiałej dziewczyny, przeobraziłam się w twardo stąpającą kobietę. Nie do końca tak jest, ale czasem takie zdanie o sobie słyszałam”.
Po latach córka pani Beaty – Ewa została Wicemiss Nastolatek. Obecnie mieszka w Szkocji, gdzie zajmuje się promocją firm. Dla niej wybory z 2011 roku też były wielką życiową przygodą. Do dziś obie panie są rozpoznawalne w Starowej Górze.
Na zdjęciach: Beata Duchnicz i jej córka Ewa
Ryszard Poradowski





