Na starych mapach, nawet tych z XIX wieku, lasów było znacznie więcej. Gdy na początku tego stulecia w Starowej Górze ruszyło osadnictwo niemieckie, pod topór poszły nie tylko dorodne sosny. To wtedy zaczął się też problem z wodą, która przez dziesięciolecia była utrapieniem osadników. Nie wiązano tego z lasem, który od wieków stanowił swoistą gąbkę. Podobnie było w innych rejonach gminy, na których bezlitośnie wycięto drzewa. Sporo sosen pochłonęła też budowa drogi ekspresowej S-8. W miejscu dzisiejszego węzła „Rzgów” rósł las.

4,3 proc. wynosi dziś lesistość rzgowskiej gminy, podczas gdy w województwie łódzkim kształtuje się na poziomie 21,4 proc. To efekt rozbudowanej infrastruktury drogowej, rozwoju osadnictwa i terenów przemysłowych. Resztki lasów w gminie mają olbrzymie znaczenie dla mieszkańców – nie tylko gospodarcze, ekologiczne, krajobrazowe czy kulturowe, ale i rekreacyjne. Dominuje sosna, jest trochę brzozy i dębów, a nawet pojawia się inwazyjna robinia akacjowa. Choć istnieją wyznaczone granice rzgowskiej gminy, na szczęście nie mają one znaczenia w przypadku wypoczynku mieszkańców, którzy chętnie korzystają z sąsiednich lasów tuszyńskich. Mieszkańcy Starowej Góry spacerują też na terenie Zespołu Przyrodniczo-Krajobrazowego „Ruda Willowa”. To swoista rekompensata za brak lasów w granicach rzgowskiej gminy.

Ze względu na bliskość wielkiej Łodzi i ważnych szlaków komunikacyjnych tereny gminy tylko w niewielkim stopniu mogą być zalesiane, np. w rejonie stacji uzdatniania wody w Kalinku.  Tylko nieliczni mieszkańcy tworzą prywatne laski, jak to jest m.in. w przy ul. Łódzkiej. Szkoda, że zamiast sosen, brzóz czy dębów wokół wielu domostw pojawia jedynie krzewy iglaste. O sadzeniu drzew przy polnych drogach, mającym olbrzymie znaczenie w hamowaniu stepowienia kraju, chyba już dawno zapomniano…

Ryszard Poradowski