To nie przypadek, że w 2017 roku rzgowska gmina przystąpiła do Międzynarodowego Stowarzyszenia „Cittaslow” – Międzynarodowej Sieci Miast Dobrego Życia. Ta historyczna decyzja samorządu sprawiła, że Rzgów prowadzi działania na rzecz zrównoważonego rozwoju i zachowania niepowtarzalnego charakteru przestrzeni miejskiej.

„Cittaslow” to dziś symbol nie tylko dobrego, ale i zdrowego życia. Ten przyjęty przez samorząd i hołubiony azymut sprawia, najkrócej mówiąc, że gmina stała się strefą dobrego życia, co doceniamy już niemal powszechnie. To dlatego nie lokalizuje się tu agresywnego przemysłu, nie powstają osiedla mieszkaniowe – molochy, krajobrazu nie zakłócają betonowe wieżowce. A w konsekwencji wielu przybyszów właśnie rzgowską gminę wybiera jako miejsce do życia.

To wszystko prawda, ale do pełni szczęścia jeszcze daleko. Nie spotkałem dotąd takiej gminy, miasta czy regionu, który w pełni zaspokajałby potrzeby mieszkańców. Choć Rzgów do najbiedniejszych w Polsce nie należy – nie jest też Kuwejtem i jak wiele gmin w naszym kraju oraz regionie boryka się z wieloma problemami. Tym bardziej, że w drugiej dekadzie bieżącego stulecia dokonał cywilizacyjnego skoku, fundując mieszkańcom sztandarowe inwestycje w postaci m.in. pięknej hali sportowej GOSTiR, Domu Kultury, gminnej książnicy, „Orlika”, obiektów sportowych w Starowej Górze czy Starej Gadce, kilku przedszkoli i żłobków. Te inwestycje odmieniły radykalnie obraz gminy, a dla dopełnienia obrazu powinniśmy wymienić jeszcze kilkaset mniejszych inwestycji mających duże znaczenie dla mieszkańców.

Stowarzyszenie „Cittaslow” rządzi się swoimi prawami. Recertyfikacja dokonana po pięciu latach przynależności do sieci wypadła pomyślnie, co świadczy o tym, że miasto dobrego życia nie jest w przypadku Rzgowa papierowym hasłem.

Ryszard Poradowski