– Już od długiego czasu interweniujemy w sprawie śmieci, ale nikt dotąd nie zajął się tym poważnie. A śmieci już płonęły i musieli je gasić strażacy. W sąsiedztwie mieszkają ludzie i w każdej chwili może dojść do tragedii – mówi prezes OSP w Romanowie Włodzimierz Pytka.
Sterty śmieci, wśród których są samochodowe koła, opony, sprzęt elektroniczny, rozbiórkowe materiały budowlane, makulatura i szmaty niewiadomego pochodzenia, pojawiły się przed opustoszałym domem w Romanowie. Kto je tutaj przywoził i pozostawiał? – nikt nie wie. Wiadomo za to, że tych odpadów przybywa, że ktoś je już podpalił, że stwarzają zagrożenie m.in. dla sąsiedniego domu, odległego od tego dzikiego wysypiska zaledwie kilka metrów. O pomoc w usunięciu śmieci i zlikwidowanie zagrożenia zwracał się już dawno sołtys Romanowa, interweniowali strażacy, a góry śmieci jak były, tak są. Czy musi dojść do tragedii, by wreszcie ktoś odpowiedzialny zareagował?
R.Poradowski