Leśnicy mówią krótko: to człowiek zaburzył szlaki migracyjne zwierząt i wkroczył na tereny bytowania dzików czy saren, a ponadto beztrosko pozostawia karmę, która przyciąga mieszkańców lasów. To wszystko sprawia, że zwierzęta nie tylko wychodzą na drogi, ale też wkraczają do miast. Zaskakuje to mieszczuchów, a także budzi zdziwienie i strach. Nawet w samym Rzgowie na ulicach widziano już dziki, sarny, lisy i zające.
Niegdyś człowiek na ogół nie pokonywał tak wielkich odległości jak dziś, nie wkraczał nawet na najbardziej odległe tereny leśne, nie zakłócał bytowania dzikiej zwierzyny. Teraz w lasach mamy domki letniskowe, altany, a nawet domy mieszkalne, wśród drzew nie brak betonowych ogrodzeń, które blokują szlaki migracyjne zwierzyny. Nowe arterie komunikacyjne, jak choćby autostrada A-1 i droga ekspresowa S-8 w rzgowskiej gminie dla wielu zwierząt okazały się przeszkodą nie do pokonania. Na szczęście powstało trochę specjalnych przejść dla dzikiej zwierzyny, ułatwiających przemieszczanie się i ominięcie ogrodzeń przy tych wielkich arteriach drogowych.
Lasy penetrowane przez człowieka przestają być naturalnym schronieniem zwierzyny. Jednocześnie zwierzyna przyzwyczajona do ludzi traci instynkt samozachowawczy i niejednokrotnie nie ucieka na widok człowieka. Zachętą dla zwierzyny do wchodzenia do miast jest pozostawiana przez ludzi żywność. Zwierzyna chętnie korzysta z takiej stołówki i pojawia się coraz częściej. Dziki mają dobry węch i słuch, bez trudu wyczuwają darmowe pożywienie. Buchtują więc nie tylko na łąkach i skwerach, ale wchodzą również do sadów. A ludzie nieświadomi konsekwencji przynoszą im dodatkowo chleb, marchew i wiele innych smakołyków. Refleksja przychodzi wówczas, gdy dochodzi do tragedii, bo dzika zwierzyna atakuje. Szczególne zagrożenie pojawia się wówczas, gdy w pobliżu lochy z młodymi pojawia się człowiek…
Mieszkańcy rzgowskiej gminy narzekają szczególnie na wędrujące dziki i lisy. Te ostatnie nawet w ciągu dnia wkraczają do gospodarstw i kurników. Dziki z kolei szukają darmowej stołówki i poruszają się nawet po ruchliwych drogach. Ta migracja zwierzyny stwarza poważne kłopoty dla zmotoryzowanych. Na drogach sąsiedniej gminy Tuszyn, gdzie znajdują się duże kompleksy leśne, doszło już do niejednego wypadku, w którym poszkodowana była nie tylko zwierzyna.
R.Poradowski