To była niegdyś droga strategiczna, którą od Łęczycy do królewskiego Piotrkowa podążali książęta i królowie Polski, a od końca XVIII stulecia dygnitarze pruscy i rosyjscy. Już w XIII w. do Krakowa podróżowano przez Rzgów, Tuszyn, Piotrków i Radomsko. Wspomniany szlak z Łęczycy do stolicy wiódł m.in. przez Kazimierz n. Nerem, Lutomiersk, Pabianice, Rzgów, Tuszyn do Wolborza lub Piotrkowa.

 Wraz z rozwojem przemysłowej Łodzi, szczególnie w drugiej połowie XIX wieku, arteria wiodąca przez Rzgów z Łodzi do gubernialnego Piotrkowa nabrała szczególnego znaczenia. Wzorem traktu fabrycznego z Łodzi do Kalisza, zakończonego w latach czterdziestych XIX wieku, zaczęto modernizować drogę z gubernialnego Piotrkowa do Łodzi. To nie przypadek, że władze gubernialne zajmowały się modernizacją tego traktu, a ślady jego unowocześniania można teraz zobaczyć na ul. Łódzkiej, bowiem w ramach modernizacji nawierzchni tej ulicy zniknął stary asfalt. Jak na dłoni widać dawną „wyszlifowaną” przez dziesięciolecia użytkowania kostkę bazaltową. Zanim w Rzgowie pojawił się dywanik asfaltowy ta kostka stanowiła zabójcze niebezpieczeństwo dla zmotoryzowanych – wystarczył niewielki deszczyk czy mróz…

Historia polskiego drogownictwa liczy zaledwie dwa wieki, ale już znacznie wcześniej wyznaczano najważniejsze trakty. Dzięki kupcom poznaliśmy dorobek na tym polu Imperium Rzymskiego. Pierwsze drogi bite na ziemiach polskich pojawiły się w końcu XVIII w. w zaborze austriackim. Już wówczas projektowano drogi o szer. minimum 9,5 m, z odpowiednim podkładem. W Królestwie Polskim budowano drogi głównie z tłucznia – szacuje się, że takich traktów w XIX w. powstało ok. 2 tys. km. Rozwój ruchu mechanicznego na drogach wymusił zastosowanie nawierzchni brukowanych kostką granitową czy bazaltową. Dziś należą one do historii, co potwierdza także arteria w Rzgowie.

Wykonywany od kilku tygodni remont ulicy Łódzkiej przedłuża się, bo wykonawca ma kłopoty ze zdobyciem masy asfaltowej. Pierwotne zamierzenia, o których pisaliśmy, okazały się nierealne. Oznacza to sporo kłopotów dla zmotoryzowanych, ale ma jedną dobrą stronę – można obejrzeć dawną nawierzchnię drogi wiodącej przez Rzgów, po której chodzili nasi ojcowie i dziadkowie…

R.Poradowski