Czy drogi ekspresowe S-8 i S-14 w naszym regionie staną się autostradami, czy Łódź, a także Rzgów otoczone będą samymi autostradami? Czy wszystkie drogi ekspresowe w kraju zostaną przekształcone w autostrady? – taki właśnie pomysł zaserwowała w tych dniach Polakom Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad. Dzięki tej operacji autostrady w naszym kraju wydłużyłyby się o 2,5 tys. kilometrów. Zmiana ta motywowana jest tym, że istnienie dróg ekspresowych to „zaszłość historyczna”, a ich przekształcenie pozwoli na „ujednolicenie sieci dróg”. Minister infrastruktury pospieszył natychmiast z dementi, ale nie wszyscy mu uwierzyli.

GDDKiA zarządzą siecią dróg krajowych o łącznej długości blisko 17 800 km, w tym drogami szybkiego ruchu o długości 3 804 km, na co składa się 1247 km autostrad i 2557 km dróg ekspresowych. GDDKiA chce zastąpić drogi ekspresowe autostradami lub odwrotnie. Rzekomo ma to służyć ujednoliceniu dróg szybkiego ruchu. Według rzecznika prasowego GDDKiA Szymona Piechowiaka, nigdzie nie ma takiego jak w Polsce zróżnicowania dróg.

Choć minister infrastruktury twierdzi, że resort nie rozpatruje takiej koncepcji i jednocześnie twierdzi, że w perspektywie nie chodzi o obciążenie kieszeni kierowców, jego zapewnienia nie brzmią wiarygodnie. Pomysł zrodził się w sztandarowej firmie zajmującej się polskimi drogami, a rząd rozpaczliwie wszelkimi sposobami szuka pieniędzy. Czyżby wypuszczono próbny balonik, by wysondować opinie zmotoryzowanych Polaków?

W gruncie rzeczy sprawa nie jest nowa. Co jakiś czas bowiem pojawiają się informacje o rozszerzeniu sieci płatnych dróg, które szybko są dementowane. Polacy, jak się okazuje, nie chcą płatnych autostrad, a przynajmniej liczą na ograniczenie kolejnych obciążeń finansowych. Kierowcy płacą i tak olbrzymi haracz w postaci różnorodnych obciążeń finansowych, choćby w cenie paliwa.

R.Poradowski