Chyba po raz pierwszy w dziejach rolnik z Grodziska ukarany został przez sąd za to, że jest… rolnikiem. Temida w majestacie prawa wyegzekwowała prawie 120 tysięczne odszkodowanie dla miastowych, którym zaczął przeszkadzać niezbyt przyjemny zapach pochodzący z sąsiedniej chlewni. Na nic zdały się argumenty, że hodowlą świń zajmował się ojciec i dziadek Szymona Kluki, że chlewnia i wieś będąca wielka fabryką żywności to nie salon kosmetyczny.

Sądy w kilku instancjach przez wiele lat zajmowały się sprawą rolnika z Grodziska, ale ostatecznie nakazały Szymonowi Kluce zapłacenie odszkodowania. Sprawa stała się głośna w całej Polsce, bo stanowi niebezpieczny precedens. Czy to ma oznaczać, że przybysze z miasta będą terroryzować wieś i rolników, domagając się likwidacji chlewni, obór czy zbyt głośnych maszyn?

Ostatnio z odsieczą rolnikowi pośpieszył nowy minister rolnictwa Stefan Krajewski, który zwrócił się do rzecznika praw obywatelskich, by ten skorzystał ze swoich uprawnień i stanął w obronie wsi i rolników. Rzecznik nie powiedział „nie”, obiecując dokonanie analizy sprawy. Hodowcy z Grodziska pomogli też rolnicy z całej Polski, zbierając 80 tys. zł. Szymon Kluka mówi, że pieniądze są ważne, ale chodzi też o jego dobre imię. Jest wszak społecznikiem, aktywnym strażakiem, jak jego ojciec i dziad, którzy nie tylko dbali o interes wsi i jej mieszkańców, ale też zajmowali się w swoich gospodarstwach hodowlą zwierząt.

Kluka, który przed laty odziedziczył gospodarstwo po rodzicach, wzniósł nowoczesną chlewnie. Wszystko zgodnie z przepisami. Teraz hoduje 360 świń.  Po latach barowania się z sądami łódzki Sąd Apelacyjny oddalił apelację rolnika i utrzymał rozstrzygnięcie z października 2022 roku, obniżając jedynie koszty sądowe. Dwóm stronom pozywającym nakazał zapłacić tytułem odszkodowania po 60 tys. zł i zrealizowanie wielu kuriozalnych zaleceń, np. zalecając zasadzenie tui mających stanowić barierę przed przykrymi zapachami.

Oprócz ministra rolnictwa w obronie hodowcy stanęła też Klaudia Zaborowska-Gorzkiewicz, szefowa PSL w powiecie łódzkim wschodnim. Za jej sprawą w gospodarstwie Szymona Kluki pojawił się wiceminister rolnictwa Adam Nowak. – Nie może być tak, że gospodarujący od pokoleń rolnik narażany jest na straty i w konsekwencji zmuszany do zaprzestania hodowli. Jeśli ktoś przeprowadza się na wieś, musi się liczyć z tym, że produkowana jest tu żywność, która służy wszystkim Polakom. A hodowla zwierząt to nie tylko smaczne wędliny, ale i nie zawsze przyjemne zapachy – mówi K. Zaborowska-Gorzkiewicz.

Wielu rolników i hodowców wyraża oburzenie wyrokami sądów. To niebezpieczny precedens. Jeśli komuś nie odpowiadają zapachy wsi, nie powinien do niej się przeprowadzać. Te zapachy towarzyszą produkcji żywności, wszak wieś to wielka fabryka chleba i mięsa. Czy jeśli ktoś postawi dom w pobliżu hałaśliwej linii kolejowej, to może domagać się demontażu torów? Czy zatem rolnik z Grodziska ma być karany za to, że ktoś zbudował dom w sąsiedztwie jego chlewni?

Na zdjęciu: Szymon Kluka

Ryszard Poradowski