Wybudowanie autostrady A-1 i drogi ekspresowej S-8 w woj. łódzkim utrudniło życie wielu mieszkańcom żyjącym w pobliżu tych arterii. Do inwestora, czyli Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, wpłynęło wiele skarg w sprawie uciążliwego hałasu, wibracji i spalin, ale ta zamiast zająć się pomocą poszkodowanym i postawieniem dodatkowych ekranów akustycznych, zdecydowała się na konfrontację z ludźmi, wytaczając najcięższe działa, angażując za publiczne pieniądze prawników i zmuszając ludzi do wykonywania kosztownych badań hałasu. Przy okazji w międzyczasie różnorodne „kruczki” spowodowały zmiany norm natężenia hałasu. Krótko mówiąc – zrobiono wszystko… by nic nie zrobić.

Czytelnicy zapewne pamiętają, że do tej batalii włączyła się NIK, a następnie marszałek województwa łódzkiego, nakazując GDDKiA  wykonanie dodatkowych ekranów akustycznych. Od tamtych decyzji minęło już sporo lat, a ekranów jak nie było tak nie ma. GDDKiA „rżnie głupa”, uważając, że problem się sam rozwiąże. To dowodzi, że szary obywatel w konfrontacji z tak potężną firmą państwową z góry stoi na straconej pozycji.

Na szczęście nie zawsze. Jesienią ubiegłego roku Europejski Trybunał Praw Człowieka z siedzibą w Strasburgu wydał wyrok w sprawie przeciwko Polsce, wniesionej przez czterech mieszkańców wsi Smolice znajdującej się w pobliżu Strykowa. Trybunał nakazał Polsce wypłatę odszkodowania po 10 tys. euro za hałas, wibracje i spaliny, na jakie narażeni zostali mieszkańcy tej podłódzkiej wsi w związku z wybudowaniem autostrady A-2. Ten wyrok to sukces ludzi, ale wspomnieć trzeba, że sprawa toczyła się od 2006 roku i w pierwszej instancji poszkodowani przegrali, także przed Sądem Apelacyjnym w Warszawie. To wtedy rozgoryczeni zdecydowali się przedstawić sprawę Trybunałowi w Strasburgu.

Sędziowie Trybunału doszli do wniosku, że Polska naruszyła art. 8 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka dotyczący prawa do poszanowania życia prywatnego i rodzinnego. Czy zatem w przypadku dotyczącym m.in. rzgowskiej gminy mieszkańcom pozostanie tylko szukanie ratunku w Strasburgu?

R.Poradowski