Przed wiekami drewniany Rzgów płonął wielokrotnie niszcząc dobytek mieszkańców i pozbawiając wielu z nich życia. Gdy na początku XX wieku osada leczyła rany po licznych pożarach, sprawą pilną stało się założenie straży pożarnej. W tym czasie wiele miast w zaborze rosyjskim starało się o pozwolenie na założenie straży, podobnie myśleli światli rzgowianie, wśród których był m.in. Wojciech Bergier, ale i ks. Paweł Załuska, Ryszard Lukas i pisarz gminny Antoni Goszczyński. Te starania uwieńczone zostały sukcesem, bo w końcu 1905 r. gubernator piotrkowski zatwierdził zgodę na założenie straży pożarnej.

21 stycznia 1906 roku 82 strażaków wybrało pierwszy zarząd OSP, na którego czele stanął wspomniany ks. P. Załuska, wspomagany przez  komendanta Antoniego Goszczyńskiego i jego zastępcę Wojciecha Bergiera. Na początku tegoż roku ruszyła budowa remizy, która przez blisko wiek była nie tylko siedzibą strażaków, ale i miejscem ważnych wydarzeń historycznych. Gdy u progu 1907 r. pisarz gminny Goszczyński wycofał się z działalności w straży, jego miejsce zajął W. Bergier.

W. Bergier nie pochodził ze Rzgowa, bo urodził się 25 września 1857 r. w pobliskiej Modlicy w rodzinie pochodzącej z Niemiec, ale od lat traktującej Polskę jako swoją ojczyznę. Ojciec Wojciecha – Franciszek kupił swoim dwóm synom gospodarstwa w Rzgowie: Andrzej (ur. 1863) otrzymał ziemię i zabudowania przy ul. Tuszyńskiej, nad Strugą, zaś Wojciech, który był młynarzem, przejął gospodarstwo z wiatrakiem u zbiegu ulicy Tuszyńskiej i Długiej. Wspomagała go tu małżonka Marianna Dróżdżecka.

Choć Wojciechowi nie brakowało pracy w gospodarstwie, znajdował jednak czas na działalność społeczną w straży. Szybko doszedł do wniosku, że Rzgów potrzebuje nie tylko straży do gaszenia pożarów, ale i ożywienia życia kulturalnego. W 1907 roku, a więc 115 lat temu, rzucił więc pomysł, by zorganizowano strażacką orkiestrę dętą, a już latem tego roku muzycy z OSP grali na kilku zabawach tanecznych. Orkiestra istnieje do dziś, choć w ciągu 115 lat przeżywała chwile wzlotów i upadków.

Jeszcze przed wybuchem I wojny światowej rzgowianie uhonorowali Bergiera |Srebrnym Medalem Zasługi. On sam nie spoczął na laurach i jeszcze długo działał na rzecz swojego ukochanego Rzgowa. Jak wspomina Anna Gałkiewicz w swojej książce „Fenomen Rzgowa”, podczas wojny, gdy ustały walki na Ziemi Łódzkiej, „bez wahania włożył mundur milicjanta i pobierał należne osadzie rogatkowe, za które dźwigał ze zniszczeń wojennych obiekty strażackie, park im. Adama Mickiewicza oraz szkołę powszechną przy ulicy Rawskiej 8, której budowę rozpoczął już w 1913 roku”.

Musiał mieć Bergier silny charakter, bo mimo klęsk i przeciwności losu nie załamywał się – wprost przeciwnie, zachęcał innych do odbudowywania Rzgowa po wielkim pożarze w 1917 roku.

Zmarł 31 maja 1921 r. Pochowany został prawdopodobnie  na rzgowskim cmentarzu, choć nie jest to pewne. Ojciec Wojciecha spoczywa na cmentarzu w Tuszynie (zm. w 1908 r.), może zatem właśnie tam pochowano rzgowskiego społecznika, który zmarł bezpotomnie?

Kilkanaście lat temu jeden z mieszkańców zaapelował do rzgowskich strażaków, by ci z okazji 90 rocznicy śmierci W. Bergiera umieścili tablice pamiątkową w miejscu, gdzie mieszkał przez lata. Druhowie nie odpowiedzieli  wówczas na ten apel, może inaczej będzie w tym roku, gdy akurat przypada 165 rocznica urodzin tego społecznika.

Na zdjęciach: Wojciech Bergier i tuszyński grób jego ojca

R.Poradowski