Nie ma już w Rzgowie mieszkańców pamiętających stare wiatraki i młynarzy, mało kto wspomina o wapniarzach, którzy przez dziesiątki lat odciskali piętno na rozwoju osady nad Nerem. Zarówno z młynarstwa jak i transportu wapna z Sulejowa na rynki wielu miast, ale przede wszystkim do Łodzi, żyło wiele rodzin, a niektóre nawet dorobiły się sporych majątków. Zniknął też przemysł wapienniczy w nadpilicznym Sulejowie…

Wiatraki i młyny przed wiekami były nieodłącznym elementem naszego krajobrazu. Wzdłuż nawet tak niewielkich rzeczek jak Ner czy Dobrzynka stały dziesiątki młynów wodnych. Były one i w Rzgowie, a także np. Hucie Wiskickiej. W samym Rzgowie pracowały też wiatraki, m.in. ten należący do Wojciecha Bergiera, naczelnika tutejszej OSP, zlokalizowany u zbiegu dzisiejszej ul. Tuszyńskiej i Długiej. Jak jeszcze niedawno wspominali starzy rzgowianie, duże przestrzenie i pagórki sprzyjały widocznie prądom powietrznym, bo wiatraki całkiem nieźle egzystowały. Wiatraki były tez w okolicznych miejscowościach, m.in. w Romanowie i Kalinku.

A wapniarze? To specyficzna profesja, która rozkwitła w Rzgowie wraz z szybkim rozwojem pobliskiej Łodzi, która potrzebowała wapna do budowy fabrykanckich pałaców i fabrycznych hal. Rzgowscy wapniarze wyspecjalizowali się w dostawach kamienia wapiennego z Sulejowa, wożąc go wówczas specjalnymi wozami konnymi. Rzgowianie dostarczali też wapno do wielu okolicznych miejscowości. Jeszcze w latach sześćdziesiątych ubiegłego stulecia na piotrkowskim targowisku w sąsiedztwie hali targowej we wtorki i piątki stały wozy konne wypełnione białym kamieniem wapiennym. Sprzedawano go na wagę. Zmarły niedawno Józef Bednarski, przez wiele ostatnich lat najstarszy mieszkaniec Rzgowa, do tego legitymujący się znakomitą pamięcią, opowiadał, że dzięki wapniarzom w Rzgowie całkiem nieźle egzystowały także warsztaty ślusarskie i kowalskie, bo do transportu wapna trzeba było budować specjalnie wzmocnione wozy konne. Z czasem, gdy pojawiły się koła na gumach, czyli z oponami,  całą konstrukcję wozów trzeba było unowocześnić. To była robota dla zdolnych ślusarzy i mechaników…

Co pozostało po tych zapomnianych dziś profesjach? Niewiele, wiatraki zniknęły bezpowrotnie, na ulicach Rzgowa nie spotkamy już nawet jednego konia, bo te czworonożne zastąpione zostały przez mechaniczne. Za to można jeszcze zobaczyć domy z oryginalnymi bramami, za którymi kryją się jeszcze dawne stajnie i wozownie.

Nieżyjący już rzgowski plastyk Jan Depczyński uwiecznił na rysunku tutejszy wiatrak i wapniarza

R.Poradowski